Pokój światów - Paweł Majka © Paweł Dobkowski

 Przeczytaj za darmo!

%

Średnia ocena % ze wszystkich recenzji

 Najtaniej kupisz w:

Księgarnia MadBooks.pl

Pokój światów – Paweł Majka

Ziemia po Kresie

I wojna światowa była tragedią, ale nie skończyła się tak, jak mówią podręczniki historii. Na Ziemi wylądowali Marsjanie. Inwazja została odparta, a uwięziony na powierzchni planety najeźdźca zasymilowany, jednak odtąd nic już nie było takie jak dawniej.

Sprowadzone przez Obcych mitbomby uwolniły energię wiary, która ożywiła postaci z mitologii, baśni i legend. Domy otoczono ochronnymi barierami, boscy patroni strzegą poszczególnych miast, po ulicach przechadzają się upiory i magowie. Miejsce dawnych państw zajęły spółki handlowe, Republika Narodów i na pół świadome państwa-organizmy: Wieczna Rewolucja, Wiekuista Puszcza czy Matka Tajga.

Czego poszukuje zorganizowana przez Nowakowskiego – bogatego krakowskiego Marsjanina – ekspedycja na wschód? Trwają lata Pokoju, ale wyprawa sterowcem nad Kresami Rzeczypospolitej nigdy nie należała do bezpiecznych… Czy barwna zbieranina indywidualności – opętany przez nienawiść Mirosław Kutrzeba, stworzony w laboratorium ślepy bóg Szuler Losu, uzależniony od czarciego mleka były inspektor kolejowy Grabiński, cyganka Sara, olbrzym Burzymur i naiwny Jasiek – wie, na co się porwała?

Zamieszkująca ciało Kutrzeby zmora dopilnuje, żeby nie zapomniano o zemście.

Brawurowa powieść Pawła Majki to fantastyka przygodowa na najwyższym poziomie, która zachwyca dynamiką wydarzeń, spójnością opisywanego świata i rozmiarem kreacji. Od czasów H.G. Wellsa wojna światów nie została nakreślona z takim rozmachem!

Autor: Paweł Majka
Tytuł: Pokój światów
Rok I wydania: 2014
Rok II wydania: 2015

Format: 12.5×19.5 cm
Liczba stron: 400

Oprawa miękka:
I wydanie: ISBN 978-83-7995-000-3
II wydanie: ISBN 978-83-7995-029-4
Oprawa twarda: ISBN 978-83-7995-001-0

eFormat: ePub/mobi
ePub: ISBN 978-83-7995-002-7
mobi: ISBN: 978-83-7995-003-4

audiobook: ISBN 978-83-7995-028-7

Ceny sugerowane:
Oprawa miękka: 32,49 zł / 39,99 zł
Oprawa twarda: 39,99 zł
ePub: 24,99 zł
mobi: 24,99 zł
audiobook: 27,90 zł

Paweł Majka

fot. Wojciech Kuchta

Paweł Grzegorz Majka

Urodził się w czerwcu 1972 roku w Krakowie i mieszka w nim dotychczas. Dorastał w czasach, kiedy składając papiery na studia należało wypełniać rubrykę: „pochodzenie klasowe”, a słodycze (wyroby czekoladopodobne) i obuwie przydzielano na kartki. Być może książkom było wówczas łatwiej niż dziś, nie musiały wszak konkurować z armią innych rozrywek, możliwe więc, że właśnie dlatego stosunkowo szybko nauczył się czytać na jednym z tomów Tytusa, Romka i A’Tomka. Niedługo później przetrząsając biblioteczkę dziadka w poszukiwaniu książek o muszkieterach i rycerzach (bo takie lubił najbardziej) odkrył Eden Lema. Srebrna (albo biała) smukła rakieta z okładki tej powieści trafiła go prosto w serce. Choć nadal lubił opowieści o podróżnikach i awanturnikach rozmaitych czasów, jego wyobraźnią zawładnęła fantastyka. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że pierwsze opowiadanie, jakie opublikował dzięki zajęciu trzeciego miejsca w konkursie literackim „Świata Młodych” (gazeta młodzieżowa, bardzo popularna m.in. ze względu na fakt zamieszczania na ostatniej stronie komiksów) było opowiadaniem fantastycznym.

Później publikował w pismach i portalach internetowych: „Science Fiction, Fantasy i Horror”, „Fantasy & Science Fiction” (edycja polska), „Nowa Fantastyka Wydanie Specjalne”, „Nowa Fantastyka”, „Czas Fantastyki”, „Fahrenheit”, Esensja, Creatio Fantastica. Jego opowiadania znaleźć można w antologiach: Nowe Idzie, Science Fiction, Kanon Barbarzyńców, Tempus Fugit, Rok po końcu świata. Obecnie najłatwiej znaleźć go na forum Drugi Obieg Fantastyki, gdzie pojawia się pod nickiem „agrafek” oraz na stronie gikz.pl, gdzie pisuje jako „bosman plama”.

Ciągle lubi czytać, choć obecnie książki rywalizują z grami video (przede wszystkim z cRPG) oraz filmami i serialami. Gdyby miał stworzyć listę swoich ulubionych autorów fantastyki z pewnością znaleźliby się na niej: Roger Zelazny, Dan Simmons, Neal Stephenson i Glen Cook. Oraz wielu innych, bo byłaby to długa lista.

Jego debiutancka powieść, Pokój światów, została nominowana do Nagrody im. Janusza A. Zajdla, a także zdobyła główną Nagrodę im. Jerzego Żuławskiego.

Najtaniej kupisz w:

Najtaniej kupisz w:

Księgarnia MadBooks.pl
 logoVirtualo
Publio_logo

Nagrody i nominacje dla Pokoju światów i Pawła Majki:

nagroda literacka im. Jerzego Żuławskiego
nominacja do nagrody im. Janusza A. Zajdla
nominacja do nagrody „Identyfikator Pyrkonu”
nominacja do nagrody „Reflektor”

II miejsce w plebiscycie Katedry na najlepszą powieść fantastyczną 2014 roku

Posłuchaj całego audiobooka!

Księgarnia MadBooks.pl
Bookiatryk
Literka.info
Nowa Fantastyka
Bestiariusz
Esensja
Fantasy Book
Gildia
Katedra
Polacy Nie Gęsi i Swoich Autorów Mają

Mądry twórca to taki, który nie chcąc pisać pod odbiorców, godzi ich ze sobą. I tak właśnie jest w tym przypadku. Pokój światów można czytać zupełnie niezobowiązująco, jak i bardzo wnikliwie. Jedno i drugie daje ogromną satysfakcję. Nie jest to powieść na pół gwizdka, nie jest napisana niepoważnie mimo, iż z pewnością nie jest poważna. To trudna sztuka, stworzyć coś takiego. I tym bardziej książka Majki zasługuje na uznanie.

Emil Strzeszewski

recenzent, Dzika Banda

Fabularnie mamy do czynienia z jazdą po bandzie i właściwie należy spodziewać się wszystkiego. Jest miłość i zemsta, wyprawa po skarb, widowiskowe walki na ziemi i w powietrzu, brawura, klasyczna damsel in distress, wątek kryminalny, starcie pseudokibiców na Krakowskich Błoniach i pijany smok. Leje się dużo krwi i wódki, płoną ogniska i grody, a w ciemności czają się zjawy i nie są one najgorszym co można tam spotkać.

Anna AZoKo

bloger, AZoKo Subiektywnie

Spektakularne, w pewnym stopniu steampunkowe tło, doskonale pasuje do dynamicznej, pełnej zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń fabuły. (…) Pokój światów jest doskonałym przykładem, że fantastyka rozrywkowa wcale nie musi być prosta i ogłupiająca.

Tymoteusz Wronka

recenzent, Nowa Fantastyka

Czytelnicy mający bardziej wysublimowane oczekiwania raczej nie ma czego szukać w polskim fantasy – bo nasi twórcy to w znacznej mierze wyrobnicy tworzący od linijki tysięczne wersje tego samego schematu. Pokój światów Pawła Majki jednak na tym tle wyróżnia się bardzo pozytywnie (…)

Dawid Wiktorski

bloger, Zaginiony Almanach

Pokój światów jest książką ze wszech miar wartą przeczytania. Świetni bohaterowie i relacje między nimi, ciekawa koncepcja magii, rewelacyjny pomysł na świat (w tym – czego nie można pomijać – na inwazję obcych). Dużo i szybko się dzieje. Właściwie czuję się zachęcona do sięgnięcia w końcu po Dzielnicę obiecaną, czego, niestety, nie uczynię, bo wciąż nie przebrnęłam przez oryginalne Metro 2033 (mimo trzech podejść). Ale ponieważ jestem upartą Frąą, to na pewno jeszcze wszystko przede mną.

Anna Wołosiak-Tomaszewska

bloger, Kawiarka Zafraapowana

Książka wręcz kipi od nawiązań do legend, baśni, mitów i klasycznych powieści. Bo w czasach niepokoju ludzie potrzebują wierzyć w bohaterów, choćby tych książkowych. Kiedy przeczytałam fragment o „małym pułkowniku, smutnym rycerzu z wielkim mieczem i grubym jegomościu z bielmem na oku”, autentycznie się ucieszyłam. Aż zadrżał we mnie ten patriotyczny fragment duszy, który nazywam „krwią pradziadka husarza”. Tylko dlaczego autor musiał zepsuć to cudne wrażenie, jakąś stronę później tłumacząc „jak krowie na rowie”, że to słynni bohaterowie literaccy. Trochę wiary we własnych czytelników proszę! Na szczęście to był jedyny moment, kiedy pan Majka zwątpił w ludzi, ponieważ reszty aluzji pozwalał już domyślać się samemu. Osobiście najbardziej dumna jestem z przypomnienia sobie, że już gdzieś słyszałam o kozaku Jurku 😉 I właśnie odkrywanie tego typu drobiazgów sprawiło mi równie dużo przyjemności co zagłębianie się w fabułę.

Beata Mróz

bloger, Powiało Chłodem

Czasem mam wrażenie, że żyjemy w czasach terroru oryginalności – a właściwie tych, którzy pragną go za wszelką cenę, kręcąc nosem i sarkając na prawo i lewo, marudząc znad kart książki, że „przecież to już było”, dla których kombinatoryka jest tylko autorską wymówką dla twórczej impotencji i braku pomysłów. A potem patrzę na Pokój światów Pawła Majki, wypełniony archetypami aż po czubek okładki, wykorzystujący motywy setek powieści przygodowych, lecz przy okazji tak niebanalny i bezwstydnie rozrywkowy i choćbym chciał, nie mogę pozbyć się dobrego humoru.

Piotr Vivaldi Sarota

bloger, Poza granicą wzroku

Świetna i wciągająca lektura na długi wieczór.

Maciej Frączyk

autor bestsellerowych "Zeznań Niekrytego Krytyka", Niekryty Krytyk

Śmiem także uważać, że autor zdołał idealnie wyważyć rozwój wydarzeń. Jest tu miejsce i na wytchnienie dla czytelnika, i na budowanie napięcia, które nie pozwala książki odłożyć. I jest coś jeszcze; coś, co powodowało, iż spodziewałam się właściwie wszystkiego, a jednocześnie cały czas towarzyszyło mi podczas czytania uczucie, iż nic, co pojawi się w tekście nie będzie nie na miejscu. Wydaje mi się, że można to coś nazwać spójnością przedstawionego świata, który wszak, mimo iż znajomy, był dla mnie obcy, więc nie znałam do końca wszystkich jego możliwości i zasadzek.

Anna Siemomysła

bloger, Ziarno Myśli

Tej książki nie da się jednoznacznie sklasyfikować. Jest to coś niepowtarzalnego na polskim rynku wydawniczym. W świecie wykreowanym przez Pawła Majkę możemy spotkać świętego Mikołaja u boku którego będzie opętaniec, smok wawelski upije się do nieprzytomności, jest młodzieniec rozmawiający ze zwierzętami, a Zmora może być nie tylko demonem siedzącym w naszej duszy, ale i przyjaciółką oraz kochanką. Wierzenia splatają się z sobą w jedną niesamowitą historię. Tutaj nawet Twardowski ma swoje miejsce.

Patrycja Nadziak

bloger, Czytanie chwile rozkoszy

Powieść Pawła Majki jest ciekawą pozycją rozrywkową zwłaszcza dla tych, którzy lubią nawiązania literackie i kulturowe, bo takich nie brakuje. Pisarz przygotował coś, co możemy czytać jako opowieść przygodową, bez wnikania w kulturowe nawiązania, tudzież zająć się ich odkrywaniem, a każdy sposób czytania będzie równie satysfakcjonujący. Jeśli natomiast tak jak ja lubicie spójną narrację, nie będzie wam łatwo czytać. Książka kończy się jednak w sposób sugerujący kolejny tom, a ten na pewno będzie wart uwagi.

Marta Nowak

recenzent, GameExe

A MOŻE SKUSISZ SIĘ NA TANIEGO EBOOKA?

Fragment powieści

Prolog

Gdy wieźli ich odkrytym ku uciesze gawiedzi wozem, ten mały i gruby kulił się przerażony nienawiścią tłumu. Próbował uchylać się przed pomidorami i zgniłymi ziemniakami, przed nieforemnymi pociskami z błota czy kamieniami rzucanymi przez najzuchwalszych. I cały czas szlochał. Wykrzykiwał urywane zdania o swojej żonie i dzieciach i zapewniał płaczliwie o swej niewinności. Przekonywał, że zaszła straszna pomyłka, jakby wierzył, że ogarnięta furią masa ludzka zechce go wysłuchać.
Wyższy od niego, siwiejący złodziej w resztkach płaszcza uszytego z dziesiątek szmat wdał się w pojedynek ze spragnionymi widoku śmierci mieszczuchami. Pluł na ich głowy, śmiejąc się, ilekroć trafiał w czyjąś zaczerwienioną twarz. Na obelgi odpowiadał obelgami jeszcze wulgarniejszymi i nie szczędził sprośności kobietom. Trzeci ze skazańców milczał.
Elegancki, młody, ale o pełnej dostojeństwa twarzy, zamknął oczy, jakby spał. Nie reagował nawet, gdy trafiały go pociski. Jednych jego postawa zniechęcała, innych irytowała, trudno więc ocenić, czy wybrana przezeń strategia okazała się skuteczna. Istotnie, ciskano weń zgniłymi owocami rzadziej – ci jednak, którzy uparli się pokonać jego obojętność, starali się celować dokładniej i dotkliwiej.
Ostatni z wiezionych ku szafotowi mężczyzn osłaniał twarz, jednak była to jedyna forma uwagi, jaką poświęcał tłumowi. Czasem odzywał się do złodzieja. Zapłakanego grubasa i wyniosłego młodzieńca ignorował. Unosił głowę, wyglądając placu, jakby oczekiwał na nim ratunku, a nie kaźni. Być może miał już dość udręki przedzierania się przez tłum i wolał wreszcie umrzeć, niż dalej pełnić rolę zabawki motłochu.
Gdy dotarli nareszcie na środek placu, strażnicy pomogli skazańcom zejść z wozu i poprowadzili ich pod szubieniczne pętle. Grubasa musieli zaciągnąć siłą, pozostali przyjmowali los ze spokojem. Grubas trafił pod pierwszą, złodziej pod następną, a wciąż nieotwierający oczu, pogrążony jakby w letargu milczek pod trzecią. Gdy i pod czwartą ustawiono jej oblubieńca, sędzia wystąpił, by odczytać wyrok. Tłum zamilkł niemal w jednej chwili. Choć prawie wszyscy znali już plugawe występki osądzonych, wysłuchanie, jak sędzia w majestacie prawa odczytuje ich opis, dostarczało specyficznego dreszczyku, a i należało do rytuału. Nie istnieli zaś na świecie ludzie, którzy nie zdawaliby sobie sprawy z wagi wszelkich rytuałów.
Grubasa skazano za uduszenie kochanki. Złodziej padł ofiarą pecha – nakryty na włamaniu zabił gospodarza pamiątkową szablą stanowiącą część łupu. Milczek okazał się seryjnym zabójcą, któremu udało się brutalnie zaszlachtować cztery prostytutki, nim schwytano go na próbie zarżnięcia piątej. Ostatniego ze skazańców stryczek czekał za zamordowanie czcigodnego pana Burtowieckiego, znanego i poważanego prezesa kompanii kupieckiej, który niejednokrotnie i na wiele sposobów przysłużył się miastu. Na tę jedną chwilę, gdy odczytywano wyrok, tłum przerwał milczenie, by złorzeczyć mordercy.
W ostatnim słowie grubas raz jeszcze błagał o litość, czym wzbudził niesmak zarówno współskazańców, jak i publiczności. Tłum zagłuszył go gwizdami i wyciem. Kat za to został nagrodzony wiwatami, gdy założył skazańcowi na głowę worek z czarnego płótna, jeszcze nim ów zakończył przemowę. Nieszczęśnik krzyknął przestraszony i popuścił w spodnie, wywołując radość obserwatorów, w tym złodzieja. Ten, zapytany o ostatnie słowo, przeklął sędziego, kata i wszystkich mieszkańców. Przeklinałby pewnie jeszcze długo, ale i jemu nie pozwolono dokończyć. Milczek swoim zwyczajem nie powiedział nic.
– A ty, łotrze? – Sędzia zwrócił się do ostatniego ze skazańców. – Co ty masz do powiedzenia? Przeprosisz może mieszkańców tego miasta za to, że odebrałeś im dobroczyńcę, najszczodrzejszego człowieka pod słońcem?
Mężczyzna przez moment wyglądał, jakby rzeczywiście chciał podzielić się uwagami na temat dobroczyńcy miasta. Zrezygnował jednak i oznajmił tylko:
– Zostało jeszcze trzech.
Sędzia odczekał chwilę, ponieważ jednak zbrodniarz najwyraźniej nie miał już nic do powiedzenia, dał znak katu, a ten nałożył worek na głowę mordercy.
Cokolwiek znaczyły jego słowa, straciło wkrótce znaczenie.
Wszyscy czterej skazańcy zawiśli równocześnie na naprężonych linach ku uciesze tłumu i zaspokojeniu sprawiedliwości. Odtańczyli taniec wisielców i akompaniując sobie charkotem, zrosili deski płynami fizjologicznymi. Pod workami ich twarze siniały, języki wysunęły się z otwartych szeroko ust. Złodziej umarł szybko, podobnie zabójca prostytutek. Grubas pomęczył się trochę, ale najdłużej, ku powszechnej radości, umierał zabójca kupca, walczący o życie tak wściekle, że męczył się jak żaden wcześniej znany zacnym mieszczanom skazaniec. Nikomu nie zrobiło się go żal, a kat nie skrócił męki.
Gdy wreszcie skonał, kat odciął i jego. Czeladnicy katowscy okradli trupy ze wszystkiego, co mogło się im przydać, po czym wrzucili ciała na wóz i wywieźli je daleko za miasto, na samotne wzgórze pod lasem. Tam porzucili wszystkich czterech wisielców, nie grzebiąc ich, lecz składając w ofierze cieniom. Mordercy nie zasługiwali na litość, a cienie, łase ludzkiego mięsa i krwi, okazywały nieco wdzięczności tym, którzy je dokarmiali. Spłynęły z nieba i wychynęły spod ziemi, ledwie zapadł zmrok. Czeladników nie było już wtedy nawet w okolicy wzgórza.
Cienie najpierw rzuciły się na zabójcę prostytutek. Te, które przybyły później, pożarły złodzieja. Jeszcze bardziej spóźnione ścierwojady niechętnie skosztowały mięsa grubasa, dowodząc jego niewinności niepochlebnym parskaniem i narzekaniem na plugawy smak.
Tylko najwięksi desperaci spróbowali zdobyć kawałek mięsa ostatniego ze skazańców. Siedząca okrakiem na jego piersi zmora odganiała każdego śmiałka. Przybrała postać kobiety o czarnej skórze, włosach i oczach. Jej zakończone szponami dłonie stanowiły groźną broń nawet przeciw cieniom. Większość ścierwojadów szanowała jej prawo do żarła, toteż musiała walczyć tylko z nielicznymi, przybyłymi zbyt późno, by zdobyć choć strzęp mięsa. Ci daremnie skradali się ku ostatniemu ze skazańców – zmora okazała się czujna, szybsza i potężniejsza od nich. Najzuchwalsze uciekały z piskiem, ilekroć spadały na nie razy czarnych szponów. Wreszcie, niedługo przed świtem, odeszły wszystkie. Wtedy zmora pochyliła się ku ustom swego wybranka i pocałowała go – długo, namiętnie. Nie oderwała ust, póki ciało powieszonego nie zadrżało, póki mężczyzna nie poruszył ręką, nie wiadomo, czy próbując odruchowo objąć demonicę, czy przeciwnie, odepchnąć ją.
Charczał, usiłując coś powiedzieć. Położyła mu jedną dłoń na ustach, drugą na piersi.
– Cicho, mój miły. Musisz nabrać sił.
Skinął głową. Dopiero teraz rozwarł powieki, by spojrzeć prosto w jej oczy: czarne, z kręgami głębszej ciemności w miejscu źrenic. Znów wydała mu się piękna, jak wtedy, gdy zobaczył ją po raz pierwszy. Przezwyciężając słabość, uniósł dłoń, by pogłaskać jej policzek, jedwabisty i zimny.
– Zostało jeszcze trzech – szepnęła i dostrzegając pierwsze promienie słońca, pocałowała mężczyznę raz jeszcze, długo, aż cała, poprzez usta, wniknęła w jego ciało i duszę.

Pokój światów - Paweł Majka © Paweł Dobkowski