Skald: Kowal słów
Łukasz Malinowski
Nowe rozszerzone wydanie Sagi o Ainarze Skaldzie
Awanturniczy cykl historycznej fantasy osadzony w realiach Europy z połowy X wieku
Ainar Skald walczy z zaciętością berserka, obmyśla plany z przenikliwością Mimira, śmieje się przeznaczeniu w twarz, a na grobach wrogów układa pieśni sławiące jego dokonania.
Po wydarzeniach opisanych w Karmicielu kruków, Ainar Skald staje się banitą na całej Północy. Schronienia szuka na Wschodzie, na krańcach znanego mu świata, ufając, że tam kłopoty go nie znajdą. Gdy na swojej drodze spotyka olbrzymiego Alego Czarnego Berserka, który stara się pozbyć swojego gniewu oraz szalonego Haukrhedina, który wierzy, iż w jego głowie mieszka człowiek i jastrząb, Ainar szybko przekonuje się, że jego problemy dopiero się zaczynają. Razem wyruszają w misją pełną przygód i niebezpieczeństw, w trakcie której poznają różne oblicza szaleństwa.
Rzuć grosza Skaldowi!
Informacja o książce
Rok I wydania: 2022
Format: 14.0×20.5 cm
Liczba stron: 520
druk: ISBN 978-83-7995-626-5
ebook: ISBN 978-83-7995-627-2
Ceny sugerowane:
książka (oprawa miękka): 59,99 zł
książka (oprawa twarda): 69,99 zł
ebook: 39,99 zł
Fragment
Opowieść o szaleństwie 1
Dom nie wyróżniał się niczym szczególnym wśród prostych chat grodu. Jedna izba, palenisko na środku, drewniana podłoga i cztery ściany. Za to mężczyźni, którzy do niego weszli, na pewno nie byli prostymi rzemieślnikami. Wskazywały na to ich rany, broń oraz pancerze.
Trzech z nich niosło czwartego – związanego i nieprzytomnego. Przybysze rzucili więźnia na ławę przy ścianie, zamknęli za sobą drzwi na skobel i wzięli się do rozpalania ognia.
Gdy polana ułożono już w namiocik, a znajdujące się w jego środku suche patyczki rozpaliły się do czerwoności, spętany człowiek zaczął się poruszać.
– Zobaczcie, kto się przebudził! – zawołał niebieskooki Vaering[1], człowiek z Północy, wcześniej zabijający czas rzeźbieniem figurki wilka.
– Mhmmm, hhh, hmmm.
– Co tam bełkoczesz? A tak. Usta.
Rzeźbiarz podszedł do więźnia i wyjął mu knebel, czyli starą szmatę umazaną krwią.
– Zapłacicie za to, psy! Natychmiast mnie rozwiążcie!
Nikt nie zwrócił uwagi na jego słowa. Poruszył się tylko Vaering, jednak nie spełnił żądania jeńca, a wrócił do zabawy nożykiem i drewnem. W końcu podniósł wzrok znad figurki.
– Nie rozumiesz? – zapytał. – Nie ma już nikogo, kto przyszedłby ci z pomocą. Zostałeś sam, na łasce nas trzech.
– Jesteście szaleni!
Trzej mężczyźni śmiali się i szczerzyli zęby o wiele dłużej niż nakazywała przyzwoitość.
– Nikt nie będzie się o to spierał, choć tylko ty wrzeszczysz i szarpiesz się jak człowiek pozbawiony rozumu.
– Śmiesz mi zarzucać brak rozwagi? Jesteście zdrajcami i sprzedawczykami. Uwięziliście mnie bez powodu, a przecież powinniście być mi wdzięczni za wszystko, co dla was uczyniłem! Jesteście jak wściekłe kundle, które gryzą rękę swojego pana!
– Ciekawa sprawa z tym szaleństwem. Wiesz, przewędrowałem kawał świata i słyszałem wiele historii o ludziach niespełna rozumu i rzeczach, które mogą pchnąć człowieka w obłęd. W moich rodzinnych stronach mówi się, że to sam boski Göllnir przemawia przez szaleńca i ukazuje prawdziwe oblicze świata. Drgawki natchnionego są pląsami człowieka unikającego zranienia, ślina tocząca się z ust to łzy matek opłakujących zabite dzieci, niepohamowana mowa jest bełkotem tych, którzy nas napominają, gniew to uczucia, jakimi darzą nas bogowie, a śmiech – znaną wszystkim opinią o wartości ludzkiego życia. Dlatego my, mieszkańcy Północy, obdarzamy takich ludzi szczególnym szacunkiem, uważając ich za wybrańców bogów. Niektórzy mówią, że oprócz skaldów i kapłanów tylko słabi na umyśle potrafią rozmawiać z niebiańskimi Asami i Wanami.
– Widać u was wszyscy są szaleni.
Niebieskooki wzruszył ramionami. Rzeźbił teraz głowę wilka, wióry niesione przeciągiem łagodnie opadały do ogniska. Drążył oczy czubkiem nożyka. Widać była to rzecz wymagająca dużego skupienia, gdyż milczał. Dopiero gdy uporał się z obiema źrenicami, zaczął prawić dalej:
– Bywałem też w Kristlandach, gdzie czci się Krista, boga o ciekawym podejściu do szaleństwa. Mieszkający tam kristmadowie zupełnie inaczej traktują pomyleńców, choć zgadzają się z moimi rodakami co do jednego: że ich szał ma nadprzyrodzone pochodzenie. Jeden z munków, jak nazywają tam kapłanów, opowiedział mi kiedyś historię z Sagi o Kristosie. Pewien włóczęga, którego ludzie mieli za pozbawionego rozumu, chodził nago i mieszkał w grobach, będąc zapewne złodziejem mogił. Czasem wiązano go linami i łańcuchami, by sprawdzić, jak wielką siłę daje mu szaleństwo. A była ona ogromna, gdyż mężczyzna za każdym razem wpadał w taką złość, że potrafił zerwać wszelakiepęta czy okowy. Próby się skończyły, gdy nieszczęśnika spotkał Krist i stwierdził, że mężczyzna jest opętany przez złego demona o imieniu Legion. Miano to znaczyło, że wiele złych duchów zamieszkiwało w tym człowieku, tak jak we mnie mieszka wiele duchów opiekuńczych. Czy ten mąż był berserkiem? Nie wiem. Ale Krist postanowił pozbawić go nadludzkiej siły i wszelkiej nadprzyrodzonej opieki, każąc demonom trapiącym mężczyznę zamieszkać w świniach, które pasły się nieopodal. Tu opowieść staje się niezbyt jasna, a i munk nie potrafił mi tego wytłumaczyć, ale duchy posłuchały uzdrowiciela i doprowadziły zwierzęta do takiego szaleństwa, że te pospadały w przepaść. Nie wiadomo, do kogo należały, ale jeśli szanowano wówczas prawo zemsty, ich właścicielem był pewnie jeden z tych, którzy później zabili Krista. Ale mniejsza z tym. Najważniejsze, że nawet kristmadowie uważają szaleństwo za stan nadprzyrodzony, którego lekceważenie jest błędem. A ty popełniłeś ten błąd.
[1] Na końcu książki znajdują się dwa dodatki od Autora, w których zostały wyjaśnione liczne kwestie merytoryczne i nazewnicze (przyp. red.).