„Interes życia” – Jacek Wróbel
Opowiadanie o Mistrzu Haxerlinie – bohaterze „Cudów i Dziwów”.
– Ten dzban to jeden z nielicznych przedmiotów ocalałych z najazdu Kompanii Chaosu, która czterdzieści lat temu splądrowała Świątynię Słowika i obróciła w pył najpiękniejszy gmach Imperiału, a kto wie, czy nie całej Insirii. – Haxerlin nachylił się do ucha klienta i kontynuował konspiracyjnym szeptem. – Wujaszek Tucky, znajomy mojego ojca, był zastępcą kapitana doryckiej straży i jako pierwszy przekroczył progi zrujnowanego przybytku, niecałe dwie godziny po odejściu bandytów. Opowiadał później przerażające historie o tym, co zastał w środku, historie tak straszne, że na samo wspomnienie jeży mi się włos na gło… – Urwał, kiedy dostrzegł, że mężczyzna patrzy podejrzliwie na jego łysinę. – Na samo wspomnienie przebiegają mnie ciarki. – Obrał bardziej wiarygodną wersję. – Wujaszek Tucky, doświadczony żołdak, musiał walczyć z mdłościami, kiedy przedzierał się przez pełne gruzów marmurowe korytarze, niegdyś pyszniące się wspaniałymi freskami, a teraz odrapane i całe skąpane we krwi. Pod ścianami zalegały obdarte ze skóry trupy, w nozdrza uderzał odór śmierci, ale on dzielnie parł naprzód, by spełnić swój obowiązek i zameldować przełożonemu o skali zniszczeń…