Na Szortal.com odnaleźliśmy recenzję Kotku, jestem w ogniu napisaną przez Annę Klimasarę. Autorka pokrzykuje na nas, ale też szepcze. Dziękujemy!

Niewątpliwie z każdej strony wyziera do nas miłość autora do książek. I to jest dobre, to jest słuszne, to się chwali. Niestety miłość, jak to miłość, jest uczuciem gwałtownym i trudnym do okiełznania, w związku z czym i tekstu Dawid Kain do końca nie ujarzmił. Nie twierdzę, że historia jest chaotyczna i niedopracowana – wręcz przeciwnie, wszystko jest poukładane, zdarzenia posłusznie prowadzą z punktu A do punktu B, wynikają z siebie i jednoznacznie dążą do bardzo konkretnego zakończenia. Pozostało jednak we mnie wrażenie (gdzieś pod skórą, przekazane podprogowo przez autora między słowami – jak to między książkoholikami bywa), że to jeszcze nie to, co Dawid Kain chciał napisać. Że jeszcze się nie wypisał w temacie, a tekst, który powstał w nagłym porywie uczucia powinien zaczekać, aż emocje opadną, aż dojrzałość weźmie górę nad młodzieńczą brawurą i będzie można całość doszlifować. Autor na tych stu siedemdziesięciu stronach wykrzyczał nam swoją miłość do książek, a przecież najważniejsze jest to, co kochankowie przekazują sobie szeptem.

Zapraszamy do lektury całej recenzji Kotku, jestem w ogniu, która znajduje się tutaj.