Po drugiej stronie było już interpretowana na naprawdę wiele sposobów, i niemal za każdym razem była to interpretacja inna. Stworzyć tekst, który każdy czytelnik będzie odbierał inaczej – to zaiste sztuka.
Debiutancka powieść Rafała Cuprjaka wciąga. Pochłonęła mnie na trasie gdzieś między Krakowem a Warszawą, nie dawała spokoju później. Ta opowieść jest psychodeliczna, wykręcona, bardziej szalona od słynnej herbatki w Krainie Czarów. Nieraz już się wydawało, że autor mnie nie zaskoczy i się myliłam. Lubię takie zawody. Lubię przyglądać się jak elementy zaczynają tworzyć logiczną całość, niekoniecznie według tego, co sama próbuję wydedukować. Serio, niektórych rozwiązań się w ogóle nie spodziewałam.
Cały tekst znajduje się tutaj.