Na stronie kwartalnika Creatio Fantastica można odnaleźć recenzję Malajskiego Excalibura:
Sam pomysł na historię jest dobry. Tajemniczy artefakt, międzynarodowa afera, zagrożenie wojną, szczypta nowoczesnych technologii, terroryści, gangi i tajne organizacje, bohater ratujący świat wraz z piękną kobietą u boku – brzmi jak scenariusz większości hollywoodzkich filmów akcji. Autor stosuje wypróbowane motywy – i dobrze, bo skoro sprawdzają się one od dawien dawna w powieściach szpiegowskich, mogły się sprawdzić także w przypadku Malajskiego Excalibura, zwłaszcza, że pokazane z tak egzotycznym tłem nabrały świeżości.
Całą recenzję znaleźć można zaś tutaj.