Beata Mróz pisze na swoim blogu o Fobii Dawida Kaina
Koniec czytania Fobii przyjęłam z prawdziwą ulgą. Byłam jednak na tyle rozbita tym, co przeczytałam, że dość długo nie mogłam pozbyć się czarnych myśli. Pierwszy raz od bardzo dawna musiałam sięgnąć po Dom na Sekwanie by jakoś się ogarnąć. Dopiero wówczas mogłam wyrazić jakąkolwiek opinię. Prawdopodobnie to bardzo dobra książka, pewnie nawet genialna, tylko mi się nie podoba. Nie dlatego, że jest źle napisana. Pod względem konstrukcji, stylu czy pomysłowości nie dam złego słowa na nią powiedzieć. Jest to świetnie stworzone dzieło z niemal hipnotycznym wpływem na czytelnika. Po prostu nie spodobało mi się to uczucie przepuszczenia duszy przez wyżymaczkę, po którym czułam się rozbita na kawałki. Choć to akurat świadczy na korzyść powieści. Proza powinna wywoływać w czytelniku emocje, wpływać na przemyślenia, być może i druzgotać. Dobra książka nie sprawi, że po jej zamknięciu bez trudu przejdziemy do następnej, a po Fobii ciężko wziąć się za coś nowego. To naprawdę wyjątkowy utwór, tylko ja jeszcze do niego nie dorosłam.
Cały tekst znajduje się tutaj.